Najtragiczniejsze pożary teatrów i kin w historii, ich przyczyny oraz wpływ na zmianę prawa bezpieczeństwa.
Czytając o tragicznych wydarzeniach pochłaniających tysiące żyć ludzkich ciężko o obiektywizm i najzwyczajniej w świecie uzewnętrznia się ludzka wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka. Historia pokazuje, że mimo tak dużego rozwoju technologii na przestrzeni lat, błędy osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo widzów przebywających w kinie czy teatrze są łudząco podobne.
Nie dziwi fakt, że prawdziwa fala tragicznych w skutkach pożarów miała miejsce w latach 1800-1900. Przepisy na temat jakichkolwiek zabezpieczeń przeciwpożarowych były w tamtych czasach oględnie mówiąc skromne. Zachowane dokumenty i relacje świadków z tego okresu świadczą o licznych zaniedbaniach zarówno właścicieli obiektów jak i pracowników. Do tego budowle te często były zrobione z drewna, a wypełnione po brzegi łatwopalnymi materiałami takimi jak draperie, maty, ciężkie kotary czy inne elementy dekoracji.
Nie trudno dojść do wniosku, że połączenie tych wszystkich czynników znacznie przyczyniło się do wybuchu pożaru i skali zniszczeń. To i brak wyobraźni o czym przeczytacie w kolejnych akapitach.
Ruiny tych wielkich, monumentalnych budowli pozostaną uwiecznione już tylko na fotografiach, a napiszą o nich jedynie rozmiłowani w temacie historycy (przykład pożaru w rosyjskim Leham Theatre and Cricus w 1836, który pochłonął prawdopodobnie 800 ofiar lecz nie zostały zachowane żadne ilustracje z tamtego okresu).
1. 5 grudnia 1876 Brooklyn Theatre (Nowy Jork, USA)
Mogący pomieścić 1600 widzów gmach cieszył się niezwykłą popularnością i był wizytówką ówczesnego Brooklynu. 5 grudnia widownia zgromadziła się licznie po to, by podziwiać aktorów na scenie w sztuce zatytułowanej Dwie sieroty (The Two Orphans). Jedną z gwiazd wieczoru był między innymi młody około 25-letni aktor Claude Burroughs.
W pewnym momencie kawałek scenografii zajął się ogniem. Aktorzy spostrzegli, że coś jest nie tak, lecz przez pewien czas nie dali o tym znać publiczności i kontynuowali grę. Po krótkiej chwili fragment palącej się dekoracji spadł na podłogę, a po kilku minutach cały teatr stanął w płomieniach.
Część obsady ewakuowała się przejściem za sceną i zdołała ujść cało z pożogi. Spanikowani ludzie tłoczyli się na ciasnej klatce schodowej, palili się żywcem lub stracili życie na skutek zatrucia dymem. Burroughs gdy tylko wybuchła panika pobiegł do garderoby wziąć płaszcz, wraz z nim był tam kolega po fachu Harry S. Murdoch (pewne źródła podają pisownię Murdock). Murdoch próbował jeszcze ratować się ucieczką przez wąskie okno. Niestety na próżno gdyż nie mógł się przez nie przedostać. Aktorzy runęli w dół wraz z zawalającą się w tym momencie podłogą ponosząc natychmiastową śmierć.
Identyfikacja niemal 300 ofiar pożaru nie powiodła się w całości. Do tej pory nie wiadomo ile ludzi tak naprawdę zginęło w katastrofie, wielu ciał nie udało się wydostać spod gruzów budynku, część ofiar została pochowana w zbiorowej mogile. Wiadomo za to, że sztukę oglądało 1000 widzów. Nazajutrz gazeta The National Republican Newspaper pisała o Brooklyńskim Holokauście. Dziś na cześć ofiar pożaru teatru w Brooklynie stoi memoriał z granitu wysoki na 9 metrów.
2. 8 grudnia 1881 The Ringtheater (Wiedeń, Austria)
Pożar tego wspaniałego wiedeńskiego teatru zbudowanego z całym przepychem i dbałością o najmniejszy detal dotyczący wystroju pochłonął około 620 żyć ludzkich czyniąc dzień 8 grudnia 1881 roku jednym z najczarniejszych w przedwojennej historii Wiednia.
W grudniowy wieczór widzowie podziwiali operę Opowieści Hoffmanna (Les Contes d’Hoffmann). Na scenie aktorzy brylowali w otoczeniu wymyślnej scenografii. Osoba od spraw technicznych użyła na długim wysięgniku zapalnika po to, by podpalić rząd lamp gazowych umieszczonych nad sceną. Niestety mężczyzna podpalił również nieumyślnie elementy dekoracji, którymi były obłoki zwisające nad aktorami.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w kilka minut płomienie rozrosły się do gigantycznych rozmiarów paląc ogromną kurtynę. Oprócz rzecz jasna paniki zebranych widzów, na dalsze wydarzenia miało również wpływ zachowanie pracowników teatru – wyłączyli oni światło w całym obiekcie utrudniając odnalezienie wyjścia ewakuacyjnego (nie były one wtedy oznaczone i wyraźne). Ponadto drabiny, które przyniesiono by ratować widzów zajmujących miejsca na balkonach, były o wiele za krótkie.
Rozpętało się piekło. Część ludzi próbowała się ratować skacząc z wysokości na fragmenty kurtyn użytych jako płachta. Wielu z nich nie przeżyło skoku, w dodatku ludzie tłoczący się na dole byli zgniatani i zadeptywani na śmierć. Ci, którym udało się jakoś dostać do drzwi byli tratowani przez panikujący tłum. Ucieczki nie ułatwiało to, że skrzydła otwierały się do wewnątrz. Inne drzwi okazały się zamknięte na klucz. Znaczna część ofiar zginęła na skutek zmiażdżenia lub zatrucia dymem.
Rozmiar tragedii był ogromny. Do dziś trwają spekulacje historyków, ale szacuje się że w pożarze w Wiedniu zginęło od 620 do 850 ludzi. Nazajutrz na miejscu zjawiła się rodzina królewska, by rozpocząć kwestę na rzecz krewnych ofiar i rannych. Do odpowiedzialności pociągnięto dyrektora teatru Franza Jaunera, który został skazany na 3 miesiące więzienia. Po tym co się wydarzyło, wprowadzono również nowe przepisy w Austrii dotyczące miejsc użytku publicznego mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa.
3. 5 września 1887 Theatre Royal w Exeter (hrabstwo Devon, Wielka Brytania)
6 lat później miał miejsce kolejny tragiczny w skutkach pożar tym razem w Anglii (do dziś widnieje on w statystykach jako jedna z największych tragedii spowodowanych pożarem w dziejach całego kraju). Teatr Royal wybudowany został ledwie kilka miesięcy wcześniej. Komedia Romany Ray autorstwa Georga R. Simsa cieszyła się tu ogromnym powodzeniem. Nie inaczej było feralnego wieczoru 5 września kiedy to w teatrze zgromadziło się 800 widzów.
Właśnie rozgrywał się IV akt sztuki kiedy lampa gazowa zahaczyła o kurtynę, która natychmiast stanęła w płomieniach. Przerażony tłum uciekał w popłochu, szukając najbliższego wyjścia ewakuacyjnego. Niestety teatr nie miał żadnych oznaczonych wyjść, przejścia i korytarze były wyjątkowo wąskie, co skutkowało tym, że ludzie tratowali się i zgniatali nawzajem.
Część widzów ratowała się skacząc z wysokich balkonów na ulicę. Męstwem i odwagą odznaczył się tu właściciel pobliskiego pubu, niejaki Robert Pople, który widząc co się dzieje, natychmiast przyniósł długie drabiny i w ten sposób ocalił życie tym, którzy zdołali wydostać się na zewnątrz i znajdowali się na balkonach i niższych partiach dachu teatru.
Zginęło około 200 osób. Obywatele pogrążeni w smutku i żałobie przekazywali liczne datki na rzecz rodzin ofiar i poszkodowanych w pożarze. Zebrano łącznie 20 000 funtów.
Teatr odbudowano w 1889 roku. Oprócz zaostrzenia przepisów przeciwpożarowych, odnowiony teatr posiadał jako pierwszy stację wytwarzania energii elektrycznej zasilającą całkiem nowy system lamp elektrycznych. Z czasem wystawiano tam nie tylko sztuki, ale wyświetlano również filmy. W 1962 roku został ostatecznie zburzony (mimo licznych sprzeciwów). Meble i wartościowe przedmioty sprzedano kolekcjonerom.
4. 20 marca 1888 Baquet Theatre (Porto, Portugalia)
Niecały rok po wydarzeniach w Exeter miał miejsce kolejny pożar z udziałem widowni zebranej w teatrze. Tym razem tragiczne wieści przybyły z Portugalii.
W wiosenny wieczór 20 marca widzowie wybrali się na benefis aktora Firmino Rosy. To właśnie w czasie jego wstępu zauważano, że zza kurtyny wydobywają się kłęby dymu.
W środku zebrało się około 400 widzów. Jak to miało miejsce wcześniej, teatr nie posiadał żadnych oznaczeń wyjść ewakuacyjnych. W dodatku straż pożarna pojawiła się na miejscu z bardzo dużym opóźnieniem. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił, a w niecałe 2 godziny spalił teatr doszczętnie pozostawiając smutne pogorzelisko.
Za tragedię obarczono winą inspektora do spraw bezpieczeństwa, który rzekomo miał zatwierdzić zgodność obiektu z obowiązującymi przepisami. Mimo tych pogłosek, inspektor odmówił wzięcia na siebie odpowiedzialności za tragedię. Twierdził, że wyraźnie zaznaczył w raporcie swoje poprawki dotyczące bezpieczeństwa przed oddaniem teatru do użytku. Według niego te rekomendacje zostały całkowicie zlekceważone.
Ciała około 120 ofiar zostały pogrzebane na cmentarzu Agramonte. Dla upamiętnienia tych wydarzeń postawiono tam również pomnik, na który składają się żelazne pozostałości teatru. Jego ważny centralny punkt stanowi wieniec również wykonany z żelaza.
5. 30 grudnia 1903 The Iroquois Theatre (Chicago, stan Illinois, USA)
Najbardziej znana i opisywana w wielu źródłach historia jednego z najtragiczniejszych pożarów w Stanach Zjednoczonych. 30 grudnia widzowie pozostawali jeszcze w świątecznym nastroju i świętowali zbliżający się koniec roku. Wśród 1700 widzów (historycy nie są co do tego zgodni, według nich mogło być ich aż 2000) znajdowały się głównie matki z dziećmi oraz nauczyciele. Właśnie wystawiano sztukę Mr Bluebeard, komediowy musical, w którym grał popularny aktor teatralny Eddie Foy. Na karcie z programem spektaklu widniała o ironio informacja Absolutely Fireproof (Absolutnie ognioodporny).
Wystarczyło by iskra wydobywająca się ze świateł scenicznych podpaliła draperię ulokowaną na scenie, aby stała się prawdziwa tragedia. Co ciekawe, świadomy zbliżającej się paniki Foy nie wyszedł z roli i rozkazał orkiestrze kontynuować grę. Chciał w ten sposób uspokoić gigantyczny tłum. Część obsady co oczywiste, ratowała się ucieczką przez tylne drzwi za sceną. Według relacji ocalałych ich otwarcie spowodowało, że silny podmuch zimnego powietrza stworzył z płomieniem coś na kształt ognistej kuli, która wystrzeliła w kierunku balkonów, paląc tych, którzy zajmowali tam miejsca.
W tamtych czasach bardzo częstą praktyką było zamykanie drzwi na klucz gdyż obawiano się, że gapie bez biletu będą wdzierać się na spektakl. Ponadto widownia podzielona była na sekcje odgrodzone od siebie zamkniętą, żelazną bramą. Mało to na celu zapobieganie przemieszczaniu się osób z tańszymi biletami na lepsze miejsca w trakcie sztuki. Zatem około 1700 osób w takich warunkach próbowało znaleźć drogę ucieczki.
Większość wyjść była przykryta grubymi kotarami, w teatrze nie było żadnego alarmu przeciwpożarowego czy też gaśnic. Niektóre boczne wyjścia również były zamknięte na klucz (kolejny raz uniemożliwiono podglądanie sztuki dla widzów bez biletu), a niektóre drzwi okazywały się ozdobną atrapą. Widzowie po części zajmowali także miejsca stojące i tłoczyli się w przejściach uniemożliwiając szybkie poruszanie tym, którzy chcieli wydostać się z siedzeń. Chaos jaki zapanował był trudny do opisania.
Kolejne piętrzące się martwe ciała skutecznie blokowały drogę widzom, którzy mogli jeszcze uciec z płomieni. Niektóre fotografie na zbliżeniu ukazują strzępy odzienia. Świadczy to o tym, że ofiary pożaru rozpaczliwie darły ubrania, które się na nich paliły lub desperacko trzymały się ubrań sąsiadujących osób, by nie spaść z bardzo stromych balkonów w dół (na górze między rzędami były zamontowane nawet barierki, konstruktorzy byli więc świadomi zagrożenia upadku).
Pobliski bar stał się tymczasową kostnicą gdzie układano ciała, ludzie zebrani pod teatrem wyciągali na ulice ciężko poparzonych rannych udzielając pomocy, inni umożliwiali przejście z okien teatru po drabinie do sąsiednich budynków. Co do Eddiego Foy, ocalali wielokrotnie wspominali o jego bohaterstwie, trwał na estradzie starając się uspokoić publikę i nie zrażały go nawet odłamki spadające na scenę tuż obok niego. Aktorowi udało się ostatecznie wydostać z płonącego teatru (przeczołgał się kanałem ściekowym). W późniejszych latach wystąpił w kilku filmach, założył rodzinę stając się ojcem siedmiorga dzieci. Zmarł w 1928 roku w wieku 72 lat.
Tak naprawdę żaden z właścicieli i pracowników teatru nie poniósł konsekwencji mimo, że personel nie był przeszkolony, a teatr posiadał liczne pułapki w postaci zamkniętych drzwi, nieukończonych wyjść ewakuacyjnych czy też imitacji drzwi umiejscowionych na ścianach.
Wielu oskarżonych zostało zwolnionych z jakichkolwiek zarzutów, mówiono o zmowie przesłuchiwanych z prawnikami zaangażowanymi w sprawę (chodziło o spore łapówki). Pożar pochłonął około 602 ofiary. Jedynie 30 rodzin otrzymało zadośćuczynienie (po 750 dolarów każda). W ramach ciekawostki dodam, że karę poniósł dozorca jednego z pubów, w którym znajdowały się tymczasowo ciała (okradał ofiary z pozostałych kosztowności).
6. 13 stycznia 1908 Rhoads Opera House (Boyertown, stan Pensylwania, USA)
W zimny styczniowy wieczór liczna widownia (około 400 osób) zebrała się aby podziwiać sztukę The Scottish Reformation. Ironicznie pożar wybuchł tuż przed aktem, w którym szkocka królowa Maria I Stewart miała zostać poddana publicznej egzekucji poprzez dekapitację za spisek przeciwko królowej Elżbiecie I.
Wszystko zaczęło się od przewrócenia lampy naftowej ustawionej na scenie dla dodatkowego oświetlenia. Nic nie zapowiadało takiego rozmiaru tragedii przede wszystkim dlatego, że aktorzy bardzo szybko zareagowali na niewielki płomień i niezwłocznie go zagasili. Niestety pewien mężczyzna siedzący w pierwszym rzędzie zapewne kierujący się dobrymi intencjami przesunął zbiornik z naftą znajdujący się pod estradą. Zasilał on rząd świateł z przodu sceny. Od XIX wieku w teatrach wykorzystywano światło wapienne (światło zapewniała wysoka temperatura wytworzona przez palnik tlenowo-wodorowy). Ta kombinacja na nowo wznieciła ogień, którego nie dało się już zagasić.
Liczne drzwi, którymi można było się wydostać otwierały się do wewnątrz, a spanikowany tłum tratował się. Kilkadziesiąt osób poniosło śmierć spadając z wysokich schodów. Widzowie wbiegali na górę tylko po to, by za chwilę odkryć, że okna ewakuacyjne mieszczą się na II piętrze budynku wysoko nad ziemią. W wielu przypadkach skok z wysokości okazał się śmiertelny.
W pożarze w Rhoads Opera House zginęło około 200 osób. Mieszkańcy Boyertown zebrali się licznie na uroczystościach pogrzebowych i przekazali łącznie 18 000 dolarów na rzecz poszkodowanych i rodzin ofiar.
Już w 1909 roku w stanie Pensylwania zaczęły obowiązywać nowe regulacje prawne nakazujące rozmieszczenie w obiektach gaśnic oraz oznaczonych wyjść. Wprowadzono także zakaz zamykania drzwi na czas przedstawień, jak również wyznaczono szerokość korytarzy czy naw bocznych w miejscach publicznych.
7. 9 stycznia 1927 Lauriere Palace Theatre (Montreal, Kanada)
To pierwszy pożar kina w tym wpisie. Mówiło się o nim jako o Najsmutniejszym pożarze. Tak też tytułowano wieści w prasie. Każde życie jest cenne, ale jeśli ofiarami tragedii są dzieci i młodzież poniżej 16 roku życia, nikt nie jest w stanie przejść obok tego obojętnie.
W piątkowe popołudnie młodzi ludzie tłumnie zebrali się w kinie na seansie niemego krótkometrażowego filmu Get 'Em Young (1926). Co należy podkreślić większość młodych ludzi przyszła do Lauriere Palace bez opieki dorosłych. Seans zaczął się gdy na widowni zasiadło około 250 dzieci.
W pewnej chwili ktoś zauważył ogień wydobywający się na piętrze gdzie znajdowały się balkony. Młodzież próbowała ewakuować się jedynym wyjściem, ale przejście zostało zablokowane przez inne dzieci. W panice kilkanaście młodych osób zostało stratowanych, a znaczna część zmarła na skutek zatrucia dymem. Balkony zostały doszczętnie zniszczone przez pożar.
Policja i straż pożarna na miejscu zjawiły się niezwykle szybko bo już po około 2 minutach. Ogień udało się zaś zgasić w czasie krótszym niż kwadrans. Dzięki szybkiej akcji nie doszło do jeszcze większej tragedii i udało się uratować wielu młodych ludzi. Niektórzy doznali poważnych poparzeń. Horror przeżywali rodzice tłumnie zbierający się pod kinem oraz funkcjonariusze policji, których dzieci akurat przebywały na feralnym seansie. Niektórzy rodzice stracili w pożarze wszystkie swoje pociechy.
Dużą odwagą wykazali się kinooperator Émile Massicotte, który zdołał wyprowadzić przez okno swojej budki 30 dzieci oraz bileter Paul Champagne, który znalazł niezablokowane schody. Ewakuacja przerażonych dzieci nie była łatwa, w tym kinie jak w wielu innych miejscach drzwi otwierały się do wewnątrz.
Nie wiadomo do końca co było przyczyną wzniecenia ognia. Pracownicy kina uważali, że dzieciaki zawsze zapalały zapałki na seansie by zobaczyć co jest pod siedzeniami. Nie brak też teorii, że były to wadliwa elektryka. W pożarze w Montrealu zginęło 78 osób.
Na skutek tragedii drastycznie zmieniono prawo w Kanadzie, które odtąd było surowo egzekwowane. W kinie nie mogły przebywać osoby poniżej 16 roku życia. Uaktywnił się ruch ekstremistów którzy chcieli zakazać takiej rozrywki dzieciom uznając ją za niemoralną i nieodpowiednią dla młodych umysłów. Pod wpływem ich nacisku prawo to obowiązywało przez wiele lat, aż do 1961 roku.
8. 11 maja 1955 kino objazdowe w Wielopolu Skrzyńskim (Podkarpacie, Polska)
Współczesny czytelnik tego bloga z pewnością zwróci uwagę na to, że warunki w jakich doszło do pożaru w tej niewielkiej podkarpackiej wsi były zatrważające i to musiało się zakończyć tragedią w razie gdyby cokolwiek poszło nie tak.
Zdecydowano, że stara, drewniana stodoła zostanie zaaranżowana na salę kinową. Wyświetlany film nosił tytuł Sprawa do załatwienia (1953), a na miejscu zgromadziło się około 200 osób w tym dzieci.
Sprowadzono drewniane ławki, a stołem na którym znajdował się projektor zasłonięto wejście główne. Na tym stole znajdowały się także zwoje taśmy filmowej z celuloidu (bardzo łatwopalnego materiału). Pozamykano wszystkie pozostałe drzwi. Z początku wyznaczone osoby miały pilnować okien by ciekawscy gapie nie mieli dostępu do wyświetlanego filmu (mam tu swoje małe déjà vu). Ostatecznie postanowiono jednak zabić wszystkie okna deskami, by nie było konieczności pilnowania podglądaczy w trakcie seansu.
Z ogólnych informacji wynika, że operatorzy odpowiedzialni za wyświetlanie filmu, popalali papierosy będąc przy tym pod wpływem alkoholu. Niedopałki trafiały na drewnianą podłogę (miejsce obok stołu było obite blachą). Nikt nie jest tego pewien, ale albo papieros wypadł z ust operatora prosto na wyjęty zwój taśmy filmowej (konieczna była jego zmiana), albo zwisający kawałek taśmy dotknął niedopałka leżącego na podłodze. Kiedy tylko zwój zajął się ogniem mężczyzna od razu rzucił go na podłogę. Jednak to nie był koniec bo kilka kropel płonącego celuloidu spadło na inne zwoje leżące na stole lub drewnianą podłogę poza blachę.
Gdy tylko wybuchł ogień pracownicy prowizorycznego kina rzucili się do ucieczki zostawiając przerażonych widzów w płonącym baraku. Obawiali się samosądu więc schronili się na posterunku Milicji Obywatelskiej. Wśród widzów byli obecni strażacy, którzy pomogli wyłamać deski z okien i to pozwoliło na ucieczkę części ludzi. Pod naporem tłumu runęła także jedna ze ścian, co z kolei pomogło uratować się kolejnym osobom.
Paliło się nie tylko wnętrze stodoły, ale również strych wyłożony suchą strzechą. Drewno było wysuszone ponieważ we wsi już dawno nie było deszczu, na domiar złego z sufitu zwieszały się liczne dekoracje wykonane z papieru i bibuły. Widok był okropny. Mieszkańcy wioski ginęli paleni żywcem lub zatruci dymem.
Dopiero po około 11 minutach zjawiła się straż pożarna. Strażacy w większości przebywali na seansie toteż ci, którym udało się wydostać musieli najpierw pobiec do remizy i zabrać sprzęt gaśniczy. Kiedy przybyli było już za późno, po wyburzeniu ściany ukazały im się palące się ciała. W tragedii zginęło około 60 osób w tym dzieci.
Nieopisanym bohaterstwem wykazał się Kazimierz Gąsior, który wyniósł z płonącej stodoły troje dzieci. Sam zginął w pożarze wracając po czwarte.
Pracownicy kina zostali osądzeni za swoje lekkomyślne postępowanie. Najwyższa zasądzona kara wynosiła 15 lat. Na uroczystościach pogrzebowych obecni byli przedstawiciele UB oraz MO, zabroniono wykonywać jakichkolwiek zdjęć. Dopiero w połowie lat 80 powstał pomnik upamiętniający tamte tragiczne wydarzenia.
Pożar w Wielopolu Skrzyńskim był przyczynkiem do zmian przepisów bezpieczeństwa w kinach i teatrach w całej Polsce.
9. 13 lutego 1983 kino Cinema Statuto (Turyn, Włochy)
Do tragedii w tym włoskim mieście doszło w zimny wieczór kiedy to na seansie komedii Pechowiec (La Chèvre, 1981) z Gérardem Depardieu przebywało około 400 osób. Około 18:30 na pierwszym piętrze w korytarzu prowadzącym do głównej galerii wybuchł pożar, który bardzo szybko dotarł na górę blokując ucieczkę widzom znajdującym się na balkonie (w głównej mierze byli to nastolatkowie).
Właściciel kina Raimondo Capella zeznał potem, że płomień mógł się pojawić najpierw przy starej kurtynie. Ci, którzy chcieli jak najszybciej uciec natknęli się na zamknięte wyjścia ewakuacyjne i tylne drzwi (pracownicy nie chcieli aby ludzie bez biletu wdzierali się na seans). Gdy płonęły krzesła na widowni dość szybko uaktywnił się cyjanowodór. Krzesła te były obleczone plastikiem, co w kontakcie z ogniem wytworzyło trujący dym. Wybuchła panika, ludzie tratowali się, niektórzy widzowie ponieśli śmierć na skutek zmiażdżenia.
Na miejscu wypadku pojawiła się straż pożarna. Strażacy byli zmuszeni toporami wyłamać przejście w zamkniętych drzwiach. Ich oczom ukazało się około 35 ciał spalonych lub zmiażdżonych widzów. Kolejnych 37 martwych osób znaleźli na drugim piętrze w łazienkach (większość zatruła się toksycznym dymem). Część ofiar miała na sobie karnawałowe przebrania i maski (był to czas karnawału w Turynie). Właściwie nikt kto przebywał na drugim piętrze nie miał szans na ocalenie. Strażakom udało się opanować ogień zanim doszło do jeszcze większej tragedii, w całym obiekcie znajdowało się bowiem tamtego wieczoru około 1000 osób.
Z początku było kilka teorii odnośnie genezy wybuchu pożaru. Mówiono o paleniu papierosów na sali oraz odpaleniu petardy. Inne teorie dotyczyły zaś wadliwej instalacji elektrycznej lub celowego podpalenia.
Ciała ofiar wystawiono na chodniku, niektórych osób nie udało się od razu zidentyfikować, w pożarze spłonęły wszystkie dokumenty i rzeczy osobiste. Zrozpaczeni rodzice nie byli w stanie rozpoznać własnych dzieci toteż proces sporządzania listy ofiar był powolny.
Pożar kina Cinema Statuto pozostaje do dziś największą tragedią powojennej historii Turynu. Zginęły 64 osoby (najmłodsza ofiara miała zaledwie 7 lat). Włoskie gazety rozpisywały się o tragicznej niedzieli pochłaniającej 74 ofiary (w tym samym czasie w wypadku kolejki liniowej zginęło 10 turystów).
Po tym tragicznym pożarze, we Włoszech bezwzględnie zakazano umieszczania na widowni krzeseł z plastikowym obiciem, a w każdym budynku publicznym nakazano rozmieścić sprzęt gaśniczy i odpowiednio oznaczone wyjścia ewakuacyjne.
Dalsze śledztwo wykazało, że pożar wybuchł kiedy zasłony w galerii zetknęły się z grzejnikiem. Właściciela kina skazano ostatecznie na 2 lata więzienia. Miał wypłacić odszkodowania w wysokości 3 miliardów lirów (około 1,5 miliona euro). Zajęto mu również cały majątek. Kino nie spłonęło doszczętnie, ale taka tragedia już nigdy nie pozwoliła temu obiektowi działać. Zostało wyburzone, a na jego miejscu zbudowano sklep komputerowy.
Mądrzejsi po szkodzie
W większości przypadków do tak wielkich tragedii nie doszłoby lub ich rozmiar byłby o wiele mniejszy, gdyby człowiek nie był tak krótkowzroczny, chciwy i miał więcej wyobraźni. Wyjątkiem jest na pewno XIX wiek gdyż ludzie nie mieli wtedy najmniejszej wiedzy na temat bezpieczeństwa. Późniejsze przypadki tylko potwierdzały, że do tragedii dochodziło przez niedbalstwo osób organizujących seans lub niesprawną i starą instalację elektryczną.
Pocieszające jest to, że wyciągnięto wnioski i znacznie ulepszono standardy bezpieczeństwa. Dziś nie obawiamy się, że w razie tragedii nie odnajdziemy wyjścia ewakuacyjnego czy też pracownicy zamkną drzwi na klucz narażając zdrowie i życie ludzi zebranych w kinie lub teatrze.
Oczywiście było ich znacznie więcej, a artykuł musiałam ograniczyć do tych dziewięciu przykładów, by nie rozrósł się jeszcze bardziej, choć to niezwykle ciekawy temat.
Zwiększono bezpieczeństwo w miejscach publicznych, głównie teatrach, operach i kinach – a więc w obiektach, w których w jednym czasie gromadzi się wiele osób na raz. Wprowadzono wymogi co do rozmiarów przejść i korytarzy. Obecne są wyraźne oznaczenia wyjść ewakuacyjnych które muszą pozostawać otwarte, montuje się drzwi otwierane do zewnątrz (bardzo istotne w kontekście masowej paniki tłumu napierającego na drzwi). W całych obiektach obowiązkowe jest również ulokowanie sprzętu takiego jak gaśnice, młotki bezpieczeństwa oraz alarm pożarowy.
Ostatnim głośniejszym wydarzeniem tego typu był pożar w kinie Uphaar Cinema w Indiach w 1997 roku. Zginęło wtedy 59 osób, a 103 zostały ranne. Kino to nie było wyposażone w oznaczone i oświetlone wyjścia ewakuacyjne ani w alarm przeciwpożarowy.
Utracone dziedzictwo
Największą stratą jest życie ludzkie i to nie może być kwestionowane. Chciałabym jednak napomnieć o niepowetowanej stracie jaką są dzieła człowieka. W pożarach został utracony dorobek kulturowy. Większość zniszczonych teatrów była prawdziwą architektoniczną perłą, wizytówką miast, dziełem pracy ludzkich rąk, które w ciągu tak naprawdę kilku godzin zamieniały się w stos gruzu lub w najlepszym wypadku pozostawiały nienaruszoną fasadę, za to doszczętnie zniszczone wnętrze. Wiele z nich mogło być dziś zabytkami. Tymczasem zamiast wspaniałego niegdyś teatru Ringtheater w Wiedniu, na jego miejscu stoi niczym niewyróżniający się budynek z siedzibą posterunku policji.
Utracone organy, instrumenty muzyczne, kostiumy sceniczne, obrazy, meble, zeszyty z nutami z opery, kosztowne marmurowe posadzki, zdobne balkony – wszystko to składa się na smutny bilans strat. Na osobny artykuł zasługuje przykład pożarów wytwórni filmowych. Przykładowo w 1937 roku spłonęły taśmy z filmami należące do 20th Century Fox. W ogniu zostało utraconych około 90% niemych filmów i około 50% dźwiękowych powstałych przed 1950 rokiem. Historycy i miłośnicy kina zgodnie twierdzą, że to wielka strata dla kultury amerykańskiej i całego świata filmu.
Liczne publikacje, książki czy artykuły podobnych mi pasjonatów pozwolą choć część tych wydarzeń ocalić od zapomnienia. Tak jak pamiątkowe tablice i pomniki pamiętają o tych bezimiennych ofiarach, których nie byli w stanie pożegnać ich bliscy.
W napisaniu tego artykułu pomogły mi:
- oficjalne raporty o pożarach w poszczególnych państwach
- Dokumenty National Fire Protection Association
- Lektura Quaderni di Storia Pompieristica
- Montreal Gazzette
- Wikipedia
- Chicagology
- Zdjęcie główne: Chicago Tribune