Sprawdź czy pokochasz te historie i ich bohaterów tak jak ja.
(Możliwe spojlery!)
Długie, zimowe wieczory sprzyjają seansom filmowym w domowym zaciszu. Czasem mamy ochotę sięgnąć po kino, które wprowadzi nas w dobry nastrój, kino lekkie ale przedstawiające postaci w niegłupawy sposób. Lubimy oglądać bohaterów, z którymi możemy się utożsamić bo walczą o swoje marzenia, są wytrwali w dążeniu do celu, inspirują nas i bawią. Mam taką garstkę filmów, które są w sam raz na chandrę, złe samopoczucie czy też ciężką głowę po całym dniu pracy wypełnionym rozmaitymi obowiązkami. Wskakujcie więc pod gruby koc, przytulcie poduchę i z kubkiem ulubionej herbaty zanurzcie się w ciepłej przyjemnej historii. Może te filmy spodobają się Wam tak jak i mnie?
Dziennik Bridget Jones (Bridget Jones’s Diary, 2001) reżyser Sharon Maguire – Film o sympatycznej, niezdarnej Brytyjce, która nie jest klasyczną pięknością, musiał się znaleźć w tym zestawieniu. Pierwsza część przygód Bridget Jones (Renée Zellweger) wprawia w świetny humor. Historia opowiedziana jest w formie narracji z pamiętnika, który prowadzi główna bohaterka. Dowiadujemy się nie co o jej zwyczajach, marzeniach, relacjach z bliskimi i najskrytszych tajemnicach. Bridget ma jeden zasadniczy problem – często pakuje się w tarapaty i choć nie jest to jej intencją, staje się obiektem żartów i uszczypliwości. Brytyjski specyficzny humor i wszędobylska ironia to to, co charakteryzuje ten film.Ciekawe są losy naszej bohaterki. Już wkrótce pozna dwóch przystojnych dżentelmenów (Hugh Grant i Colin Firth). Którego z nich pokocha?
Eddie zwany Orłem (Eddie the Eagle, 2016) reżyser Dexter Fletcher – Ten film to kolejna opowieść oparta na faktach. Opowiedziana z dozą lekkiego humoru, ale nie brak w nim też elementów dramatu. Eddie (Taron Egerton) od najmłodszych lat marzy o tym, by zostać skoczkiem narciarskim i wystartować w Igrzyskach Zimowych. Niestety nie ma do tego ani talentu, ani tym bardziej predyspozycji. Nawet jego rodzina (może z wyjątkiem mamy) uważa, że powinien zaprzestać prób i skupić się na poważnym zajęciu, które będzie pożyteczne i da młodemu człowiekowi pewną przyszłość. Jednak Eddie nie jest z tych, którzy się poddają. Nieważne ile zaliczy upadków i jak one będą bolesne, zamierza stawić czoło wszelkim przeciwnościom losu i dopiąć swego. Pomaga mu w tym z początku niechętnie były trener skoczków narciarskich Bronson (Hugh Jackman). Przecież marzenia są po to, by je urzeczywistniać. Czyż nie?
Jeszcze dalej niż Północ (Bienvenue chez les Ch’tis, 2008) reżyser Dany Boon – jest określony typ komedii, który wyśmiewa pewne stereotypy, którymi żyje społeczeństwo. Podkreśla też różnice w wyglądzie, dialekcie czy żargonie. Często trzeba więc tłumaczowi filmu, doświadczenia, odpowiedniego podejścia do tematu i umiejętności żonglerki słowami, by przetłumaczyć niektóre powiedzonka i dowcipy, aby mogły śmieszyć wszystkich – w tym przypadku nas, Polaków. Jakimś cudem udało się. Komedia jest przezabawna. Głownie dzięki dwóm bardzo jasnym gwiazdom francuskiego kina rozrywkowego: Danny Boom i Kad Merad. Jeszcze dalej niż Północ opowiada o Philippe, który pracuje na poczcie. Jego piękna żona nie cierpi chłodu (wprowadza ją to w stany depresyjne) i marzy o przeprowadzce na Lazurowe Wybrzeże. Bohater dopuszcza się więc oszustwa, ale zostaje szybko zdemaskowany i pozbawiony awansu. Karą jest oddelegowanie go do oddziału na północy Francji.Problem w tym, że południowcy uważają Północ za totalne odludzie, gdzie zimno i pustka, a samo miejsce zamieszkałe jest przez lud posługujący się dziwnym dialektem. Philippe wyjeżdża sam, a co dwa tygodnie odwiedza dom i opowiada o życiu na Północy. Odkrywa jednak, że Bergues to wcale nie jakieś odludzie, a samo miasteczko jest bardzo ładne, ludzie w nim mieszkający są przyjaźni i miło nastawieni. Zaprzyjaźnia się tam nawet z Antoine, miejscowym listonoszem i dzwonnikiem. Żona nie wierzy w opowieści męża i jest przekonana, że mówi tak tylko, by jej nie martwić. Philippe postanawia więc zachowywać pozory…
Kobiety z 6. piętra (Les Femmes du 6e étage, 2010) reżyser Philippe Le Guay – kolejna francuska propozycja na dobry nastrój. Chyba francuskie kino ma coś takiego w sobie – potrafi rozbawić, komedie śmieszą i wcale nie muszą zawierać w sobie seksualnych podtekstów i tony wulgaryzmów. Humor nie jest w żaden sposób wymuszony czy sztuczny. Ta lekka opowieść ma swoje miejsce w latach 60. Poznajemy Jeana Louis (Fabrice Luchini), mężczyznę w średnim wieku uwięzionym w bezpiecznym życiu, konwenansach i twardych zasadach tak bardzo hołubionych przez jego sztywną jak kij od miotły małżonkę Suzanne. I nagle w tej monotonii bohater dowiaduje się, że 6. piętro kamienicy zamieszkuje grupka Hiszpanek. Temperamentne kobietki wywracają do góry nogami surowy i poukładany plan dnia nie tylko mieszkańców budynku, ale też i Jeana Louis. Ich sposób bycia wprost kontrastuje z z nawykami Francuzów. Pod ich wpływem nasz protagonista zaczyna się zmieniać i odkrywa, że życie wcale nie musi być zaplanowane od a do z i nigdy nie jest za późno na to, by cieszyć się życiem.
Nauka jazdy (Driving Lessons, 2006), reżyser: Jeremy Brock – historia nietypowej przyjaźni. Dlaczego nietypowej? Otóż nieśmiały, dorastający nastolatek Ben (Rupert Grint) poznaje starszą panią – nie co ekscentryczną i energiczną emerytowaną aktorkę Evie (Julie Walters). Zatrudnia się u niej jako pomoc, by dorobić sobie w wakacje. Ben wychowywany jest w tradycyjnej, konserwatywnej rodzinie i dość ma serdecznie towarzystwa swojej religijnej i bogobojnej matki, która stale mówi mu co ma robić i kontroluje wszystkie jego poczynania (Laura Linney). Siedemnastolatek nie może mieć telefonu komórkowego bo powoduje raka ani spotykać się z rówieśnikami. Co ciekawe, sama matka Bena nie jest do końca tak uczciwą osobą jak się zdaje i ukrywa pewien sekret. Po ostrej kłótni chłopak ucieka z domu. Evie postanawia zabrać Bena do Edynburgu pod pozorem załatwiania ważnych spraw i chęci posiadania towarzystwa. W rzeczywistości jednak ma w planach pokazać chłopakowi czym jest życie i zorganizować mu przyspieszony kurs dorastania. Połknięcie kluczyka od stacyjki przez Evie zapoczątkuje serię przygód. Ben i Evie odkryją też czym jest przyjaźń i zaufanie.
Billy Elliot (2000) reżyser Stephen Daldry – to kolejna opowieść o spełnianiu marzeń. Mamy lata 80 XX wieku. Jedenastoletni Billy (Jamie Bell) wychowywany jest przez surowego ojca, górnika. W domu panują żelazne zasady i dyscyplina. Ojciec ma już nawet zaplanowaną przyszłość dla syna i marzy, aby jego potomek stał się najlepszym pięściarzem. Jak się okazuje, Billy kompletnie nie przejawia zainteresowania boksem i „typowo męskimi” zajęciami. Za to, okazuje się że ma talent i serce…do tańca – a konkretnie do baletu. Ów talent zauważa była prima ballerina, pani Wilkinson (Julie Walters). Zaprasza chłopca na lekcje, ten bryluje wśród różowych tiulowych spódniczek dziewczynek obecnych na sali budząc oczywiście zdziwienie i salwy śmiechu. Do czasu. Billy wkłada całą duszę i energię w taniec i marzy o tym, by dostać się do prestiżowej Królewskiej Szkoły Baletowej. Jego siła i determinacja są godne podziwu. Tylko co zrobi ojciec kiedy odkryje co jest prawdziwą pasją jego syna?
Nietykalni (Intouchables 2011) reżyser Olivier Nakache i Eric Toledano – Mówią, że ten film jest przereklamowany, że nie ma czym się tak egzaltować, ale biorąc pod uwagę fakt, że scenariusz i wydarzenia w filmie przedstawiają autentyczne postaci i są inspirowane ich przeżyciami, nie można przejść obok tego obrazu obojętnie. Czarnoskóry opiekun (Omar Sy) sparaliżowanego od szyi w dół bogacza (François Cluzet), który nijak z początku nie nadaje się do takiej pracy, pokazuje swojemu szefowi na nowo uroki życia. Przekonuje go, że warto żyć chwilą, która jest teraz i że nie można pogrążać się w żalu za tym, co już jest utracone. Przekonuje go że nie jest za późno zawalczyć o miłość. Film zawiera w sobie to, co dobry komediodramat powinien zawierać: a więc dwie zupełnie różne od siebie postaci, które na początku nie znajdują wspólnego języka, ale z czasem przekonują się do siebie i w końcu zaprzyjaźniają. Jest też sporo scen zabawnych, ale i wzruszających. Nietykalni z pewnością poprawi humor po ciężkim dniu.
Elling (2001) reżyser Petter Næss – norweski film o trudnej przyjaźni dwóch nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie mężczyzn – Ellinga i Kjell Bjarne. Poznajemy ich w momencie, w którym opuszczają specjalistyczny ośrodek opieki, w którym obaj zostali umieszczeni. Ta dwójka mimo dzielących ich różnic postanawia rozpocząć nowe życie i zamieszkać wspólnie w nowym mieszkaniu. Elling (Per Christian Ellefsen) jest nie co pruderyjny i zamknięty w sobie. Marzy o zostaniu poetą, nie ma jednak odwagi opublikować swoich wierszy więc chowa je w supermarkecie między pudełkami płatków śniadaniowych – w nadziei, że ktoś je znajdzie i odkryje jego talent. Kjell Bjarne (Sven Nordin) zaś marzy o kobietach i spełnieniu swoich seksualnych fantazji. Bohaterowie z dnia na dzień muszą nauczyć się żyć wśród innych ludzi, załatwiać podstawowe sprawy, robić zakupy – czyli wszystko to, czego nie robili już od dłuższego czasu. Dodatkowo pewnego dnia w ich życiu zjawia się kobieta imieniem Reidun, która wywróci ich kawalerskie życie do góry nogami.