Uwaga! DUŻO spoilerów!
Piszę to omówienie dosyć późno, ale moim usprawiedliwieniem jest wyjazd na wakacje. Grunt, że post umieszczam jeszcze przed emisją ostatniego, szóstego odcinka. W czasie gdy to piszę, w internecie krąży petycja niezadowolonych fanów serialu domagających się ponownego nakręcenia całego ósmego sezonu (jeśli to nie jest dowcip, zejdźcie na ziemię – nikt nie będzie na nowo zatrudniał aktorów, blokował lokacji mieszkańcom i płacił bajońskich sum za pracę ekipy na planie).
Tak jak przewidywaliśmy wiele się wyjaśniło, a część wątków została zakończona ostatecznie i bezpowrotnie. I znowu twórcy zafundowali widzom sporo niespodzianek mając w nosie wszelkie teorie i przewidywania. Bez książek Georga R.R. Martina twórcy sami muszą pisać scenariusz i wymyślać losy postaci, co jest nie lada wyzwaniem. Narzucili sobie niezwykle szybkie tempo. To już nieodwracalne – już po weekendzie zobaczymy finał finałów Gry o tron. Oto najważniejsze wydarzenia piątego odcinka zatytułowanego Dzwony (z ang The Bells).
Lord Varys skazany na śmierć
Czego by nie mówić o Varysie, najbardziej lojalny był wobec mieszkańców Królewskiej Przystani. Zależało mu na tym, aby niewinni ludzie z najbiedniejszych warstw społecznych nie cierpieli z powodu wojny i głodu. Wie doskonale, że wyjawienie innym sekretu Jona Snow będzie go kosztować życie. Dla niego wybór jest jednak oczywisty i słuszny, dlatego postanawia zdradzić Daenerys.
Jego zdaniem nie będzie ona dobrą królową więc za wszelką cenę próbuje odsunąć ją od władzy. Jeśli istnieje choć cień szansy na uratowanie niewinnych istnień, jego poświęcenie nie pójdzie na marne. Jeszcze przed pojmaniem Varys rozsyła kruki z wiadomością o Aegonie Targaryenie i próbuje podać Smoczej Królowej truciznę, ale ta konsekwentnie odmawia posiłku przez co, nie udaje się mu jej powstrzymać.
Śmierć lorda Varysa zwanego Pająkiem jest okrutna. Zostaje wydany przez Tyriona, oskarżony o zdradę przez Daenerys i spalony żywcem smoczym ogniem Drogona w obecności Jona i karła. Tak oto dokonuje się historyczny moment kiedy szpieg, Starszy nad Szeptaczami towarzyszący widzom od pierwszego sezonu, na zawsze schodzi z ekranu.
Zawsze kiedy rodzi się Targaryen, bogowie rzucają monetą
W tych słowach lorda Varysa jest trochę prawdy. Nie jest zaskoczeniem to, że Daenerys postradała zmysły tak jak jej ojciec. Uważni widzowie mogli dostrzec oznaki szaleństwa o wiele wcześniej. Tak naprawdę to jej doradcy powściągali temperament królowej i swoistą skłonność do tyranii. Poskramiali jej złość i odwodzili od planów zemsty. Kiedy tylko jednak Daenerys decydowała sama, paliła żywcem ludzi gdy odmówili jej pokłonu obstając przy swoich poglądach (ojciec i brat Sama), wydała rozkaz ukrzyżowania panów władających niewolnikami (zakładając, że nie ma wśród nich dobrych ludzi i każdy z osobna zasługuje na śmierć) czy pozostawiła ludzi na śmierć głodową.
Dzwony, które zabiły w Królewskiej Przystani jako oznaka kapitulacji nie wzruszyły Daenerys. Było już za późno – wydała wyrok na mieszkańców miasta i postanowiła spalić i zrównać z ziemią całe królestwo. Wyzwolicielka z Okowów spaliła żywcem kobiety, mężczyzn, dzieci i starców. A widok przyprawia o dreszcze. Nie ona jedyna wpadła w szał niszczenia wszystkiego, co spotka na drodze. Jak nietrudno się domyślić swój duży udział w rzezi ma też Szary Robak, który po stracie Missandei decyduje się na osobistą zemstę i urządza krwawą rzeź Złotej Kompanii, która właśnie przed chwilą rzuciła miecz na ziemię w geście poddania.
Zastosowano tutaj bardzo efektowny zabieg. Od momentu gdy Daenerys popada w obłęd praktycznie znika z ekranu. Od tej pory jedynie smok atakuje kolejne miejsca i zionie ogniem. Wiemy, że królowa siedzi na jego grzbiecie, ale nie widzimy jej postaci. Tym bardziej ataki smoka robią na nas wrażenie, pojawia się niespodziewanie, niszczy wszystko wywołując krzyk rozpaczy spanikowanego, pierzchającego we wszystkich kierunkach ludu.
Twórcy serialu postanowili powierzyć Drogonowi niezwykle istotną rolę. Mimo, że jego brat został z łatwością pokonany ostrzałem ze skorpionów, jakby na nowo odrodzona Daenerys staje się mistrzynią taktyki, atakuje Żelazną Flotę Eurona Greyjoya niespodziewanie i skutecznie. Aż dziwne, że w poprzednim odcinku atak przeprowadzała ta sama osoba. Tutaj wszystko poszło gładko – gigantyczne kusze zostają zniszczone, a Euron ranny w wybuchu. Teraz już możecie być pewni, mimo tego, co widzieliśmy w poprzednim odcinku – jeden smok może wszystko.
Ognista pożoga i tragedia zwykłych ludzi
Reżyser Miguel Sapochnik postanowił ukazać niszczenie Królewskiej Przystani z perspektywy jej mieszkańców. I to robi niesamowite wrażenie. Wszędobylski chaos i napierające na siebie tłumy ludzi chcących przeżyć nalot smoka, wprowadzają odpowiednie tempo w całej historii. Ujęcia są szybkie, dynamiczne i krótkie. Widzimy uciekających ludzi, matki chroniące dzieci własnym ciałem, ogień trawiący żywcem żołnierzy i mieszkańców (wraz z nim wybucha także zielony dziki ogień poukrywany na terenie całej stolicy). Nieopodal zawalają się kolejne budynki. Jest to absolutnie mistrzowsko nakręcony odcinek.
Ludzie Jona pogrążają się w szale zabijania. To stanowi znaczący kontrast wobec wyznawanych przez niego wartości. Naiwnie łudził się (Tyrion zresztą też), że gdy zabrzmią dzwony Daenerys uzna kapitulację miasta i oszczędzi mieszkańców. Zarówno on jak i Tyrion z niedowierzaniem patrzą do czego jest zdolna Daenerys. Czy Wy w ogóle widzicie tę miłość? Jon twierdzi, że kocha Dany, ale mając w pamięci sceny z Ygritte śmiem twierdzić, że brakuje tu nie tylko chemii, ale też wspólnego mianownika. Po prostu ta para do siebie kompletnie nie pasuje, a dzieli ją dosłownie wszystko. A teraz Jon zdaje sobie sprawę z tego, co takiego uczyniła jego ukochana królowa i smutno patrzy na spaloną Królewską Przystań. Mam nadzieję, że choć w ostatnim odcinku przejrzy na oczy.
W całym tym wrzasku i panice nie ma szans przemówić do żołnierzy i dokonać odwrotu. Kolejne sceny przemocy działają jak efekt domino. Tak właśnie wyglądało zdobywanie miast – mordy, gwałty, grabieże i wyżynanie niewinnych. Zaryzykuję stwierdzenie, że to najefektowniejszy odcinek Gry o tron jaki kiedykolwiek gościł na ekranie.
Słowa Ogara do Aryi przed bratobójczą walką odwodzą ją od zabicia Cersei
W międzyczasie widzowie wreszcie będą mogli szykować się na inne widowisko. Długo wyczekiwane stracie Góry i Ogara. Cleganebowl musiał nastąpić w tym właśnie odcinku. Zanim jednak przeniesiemy się na arenę walk, przyjrzyjmy się relacji Clegana i Aryi Stark. Bo to niesamowite jak tych dwoje po tak wielu traumatycznych przejściach dociera do Królewskiej Przystani razem.
Staje się jednak coś, co mogło rozjuszyć fanów Gry o tron. Spodziewaliśmy się, że Arya, zamknie kolejne oczy prawda? Nic z tego. Zielone ślepia nie należą do Cersei. Ogar dosłownie odwodzi Aryę od zabicia królowej. Nie chce, by dziewczyna stała się taka sama jak on i wybrała ścieżkę, z której nie ma już odwrotu. Uzmysławia jej, że Cersei zginie jeśli nie w ogniu to z rąk Dothraków. Dla Aryi jednak jest jeszcze szansa na ratunek.
Myślę, że tego nie spodziewał się absolutnie nikt. Cersei Lannister była pierwsza na liście Aryi, Starkówna żyła zemstą wiele lat i czekała na dzień kiedy pozbędzie tę kobietę życia. Po raz pierwszy Arya mówi Ogarowi po imieniu nazywając go Sandorem i postanawia ratować swoje życie. To ostatnie pożegnanie. Podskórnie czujemy, że Ogar będzie kolejną uśmierconą w tym odcinku postacią.
Cleganebowl z lekkim przymrużeniem oka
Jak dobrze pamiętamy zatruta włócznia Oberyna vel Czerwonej Żmii przeszyła Górę czyniąc go czymś w rodzaju przerośniętego zombie. Schowany pod ciężką zbroją nie odstępuje Cersei na krok. Zrezygnowana i przegrana królowa próbuje ocalić życie uciekając razem z Qyburnem i Ser Gregorem gdy drogę zastępuje im Clegane. Jednym ruchem brat Sandora pozbywa życia doradcę królowej ciskając go o schody (tym samym żegnamy kolejną postać). Cersei widząc dwóch braci postanawia nie mieszać się w ich sprawy i zostawia ich samych teraz zdana już kompletnie na siebie.
Nie wiem jak Wy, ale dostrzegam w tej scenie sporo humoru. Nierówna walka. Brat Sandora stał się przerośniętym monstrum nie do zabicia. Nie ruszają go ani silne ciosy, ani wbicie miecza w brzuch, ani dźganie w szyję.W pewnym momencie poobijany i zrezygnowany Sandor rzuca no zdychaj wreszcie, kurwa! A widz drży, że zaraz podzieli los Oberyna kiedy paskudny Gregor wpycha mu paluchy do oczu. Na wpół oślepiony Ogar ostatkiem sił wbija sztylet w czaszkę tego, co kiedyś było jego bratem. Nie mogło się to skończyć inaczej. Sandor Clegane rzuca się na Górę i wpada na ścianę. Bracia lądują razem w ogniu płonącego miasta.
Mnie takie zakończenie satysfakcjonuje. Ogar zawsze był postacią obdarzoną specyficznym poczuciem humoru i tutaj wreszcie dopiął swego i dorwał Górę nawet jeśli to miało oznaczać też jego śmierć. Cleganebowl wygrywa Ogar.
Pojednanie braci Lannister i wzruszające pożegnanie
Kolejna braterska relacja na ekranie. Tym razem to Tyrion zdradza Daenerys (tym samym dopuszcza się tego drugi doradca królowej). Cóż się dziwić, kiedy dowiaduje się, że Jaime zostaje schwytany próbując się przedrzeć do Cersei, nie ma innego wyboru. Tyrion bierze sprawy w swoje ręce mimo, że wie że najprawdopodobniej za zdradę czeka go smoczy ogień. Podobnie jak Varys o sobie, Tyrion uważa, że życie tysięcy niewinnych osób jest ważniejsze niż życie jednego nazbyt winnego karła. Oczywiście nie wie jeszcze, że Daenerys za chwilę spali całe miasto.
Uwalnia brata i pozwala sobie na bardzo szczere słowa. Tutaj pada bardzo ważne wyznanie. Chce, by Jaime był szczęśliwy, uciekł z Cersei i rozpoczął nowe życie z dala od Królewskiej Przystani. Dziękuje bratu za to, że jako jedyny nie traktował go jak potwora i pomógł mu przetrwać ciężkie dzieciństwo. Bracia padają sobie w objęcia ze łzami w oczach. Łzy w oczach mamy także i my. Bardzo emocjonalne pożegnanie dwóch bardzo ważnych postaci Gry o tron.
Niespodziewana walka Jaimego z Euronem
Euron Greyjoy ma jaja ze stali bo kiedy myślałam, że smok go załatwił zjawia się o najmniej odpowiedniej porze, kiedy Jaime próbuje przedostać się do siostry. Jak zaraz zobaczymy, niespodziewane spotkanie przeradza się w walkę na śmierć i życie. Ciężko ranny Jaime ma teraz o wiele mniejsze szanse na wydostanie się cało z płonącej Królewskiej Przystani. Krótka, ale wyczerpująca walka kończy się śmiercią Eurona, który zdąży wypowiedzieć jeszcze iście hollywoodzką kwestię z szerokim uśmiechem obnażającym pokrwawione dziąsła: Jestem tym, który zabił Jaimego Lannistera. Żegnaj Euronie.
Upadek Cersei i romantyczny koniec
Czy kiedyś widzieliśmy Cersei Lannister w takim stanie? Stojącą nieruchomo, patrzącą w beznadziei na niszczone miasto, ginących ludzi, kompanię, która rezygnuje z walki w jej imieniu? Ten moment ukazuje słabość królowej oraz beznadziejność sytuacji w jakiej się znalazła. Może sobie pozwolić jedynie na gorzkie łzy i ucieczkę. To jej wielka przegrana.
Okazało się, że to wielki upadek przebiegłej kobiety, która przecież spaliła w dzikim ogniu Margaery, Lorasa i wielu innych, która była o krok do przodu przed swoimi wrogami, uciekała się do manipulacji i okrucieństw. Okazało się, że jeden smok Daenerys może zniszczyć całe miasto, a skorpiony – wielkie kusze mogące zabić smoka zostały zniszczone. Cersei została opuszczona. W ostatniej chwili ginie ostatnia osoba u jej boku – Qyburn. Jego śmierć następuje szybko, w ułamku sekundy. Zdana tylko na siebie dociera zgodnie z jego zaleceniami do lochów Warowni Maegora.
Nie spodziewa się, że ujrzy po raz ostatni miłość jej życia. Cersei jest teraz zupełnym przeciwieństwem kobiety, którą znamy – staje się krucha, delikatna i postawiona przed obliczem nieuchronnej śmierci. Jaime bierze ją w ramiona. Razem giną pod gruzami. Trochę jak kochankowie z dawnych romansów. Ponieśli wspólną śmierć patrząc sobie głęboko w oczy.
Skoro już otrzymaliśmy taki koniec i Jaime faktycznie wrócił, aby ocalić Cersei pozostało to zaakceptować i zrozumieć intencje reżysera. Przez lata urosły teorie, które mówiły o tym, że to Jaime zabije siostrę. Jednak miłość do niej była zbyt wielka, a świadomość że spodziewa się kolejnego ich dziecka jeszcze tylko napędzała do działania. Oczywiście z tak głębokimi ranami nie miał szans przeżyć zbyt wiele czasu. Scenarzyści uznali, że jego zachowanie dopełni przemiany z nikczemnego człowieka w mężczyznę honoru. Człowiek, który stał się prawym, dobrym mężczyzną gotowym do wielkich poświęceń nie mógł zabić kobiety, która jest matką jego dzieci. Gdyby ją zabił jego przemiana nie miałaby żadnego znaczenia.
Koniec życia Cersei faktycznie może nie co rozczarować, ale uważam, że ten odcinek dobrze pokazał jej porażkę. Przegrała na wszystkich frontach i została zupełnie sama. Ponoć tylko krowa nie zmienia zdania. Pogodziłam się z tym, że twórcy serialu wybrali taki, a nie inny i mało spektakularny koniec tej bardzo nielubianej postaci, a Jaime podjął decyzję o ratowaniu siostry.
Arya doświadcza piekła
Po tym jak Arya próbuje ratować życie po słowach Ogara, ucieczkę skutecznie uniemożliwia jej spanikowany tłum. Dziewczyna wpada w sam środek walki o przetrwanie i błąka się po drogach Królewskiej Przystani. W tym zgiełku nie ma szans spotkać Jona. Najmłodsza Starkówna staje się wręcz niezniszczalna. Wychodzi cało z praktycznie każdej sytuacji kiedy Drogon sieje zniszczenie ziejąc ogniem, zawalają się kolejne budynki, a ludzie giną od wybuchów lub z rąk żołnierzy. Zostaje ranna, ale nie na tyle, by zaniechać prób ratowania ludzi. Jedna z nich kończy się tragicznie. Nie udaje się jej ocalić matki i córki przed smoczym ogniem.
Czy twórcy mają nam coś ważnego do przekazania? Czy Arya odegra znaczącą rolę i usunie z tronu szaloną Królową Popiołów? Na ulicach stolicy widziała prawdziwe okropieństwo wojny – bezbronnych ludzi zabijanych przez ogień, miecz i broń Dothraków lub walące się cegły. Widziała rozłączone rodziny rozpaczliwie szukające żyjących krewnych, widziała martwe dzieci i zwęglone ciała. Czy zielone oczy, które zamknie będą więc należały do Daenerys?
Fani zawiedzeni rozwiązaniem wątku Cersei i Aryi mogą w tym znaleźć jakieś pocieszenie. Wyszkolona zabójczyni, która dopiero co pokonała Nocnego Króla wydaje się być idealną postacią, która ostatecznie pozbawi życia Daenerys. Czuję nutę żalu choć rozumiem też intencje twórców. W tym odcinku zdecydowanie odnoszą się do tej dobrej strony człowieka, który ma jeszcze szansę dokonać innego wyboru i zrezygnować z zemsty. Arya może okazać się wybawicielką i na to bardzo liczę. Kiedy jak nie teraz?
To już wszystkie najważniejsze wydarzenia z przedostatniego odcinka Gry o tron. Jeszcze tylko krótką chwilę możemy spekulować jak potoczą się dalsze losy postaci. Czy Daenerys zostanie powstrzymana przez Aryę, a może Jona? Czy Arya użyje swoich zdolności zmiany twarzy, czy Tyrion zginie jak Varys ukarany za zdradę i spalony żywcem? Jaką rolę odegrają Bran i Sansa, która wyrosła na mądrą kobietę i sprawuje rządy w Winterfell? Co z Yarą Greyjoy, która zajęła Żelazne Wyspy? Do następnego!